Symbolika Bożego Narodzenia

Przed setkami lat ludzie nie mieli kompasów.

Jak zatem odnajdywali kierunki świata?

Jest na to parę sposobów, wystarczy tylko uważnie obserwować otoczenie.

Zabawmy się w dawnych podróżników i nauczmy odnajdywać strony świata bez kompasu.

Od wieków ludzie wpatrując się w niebo poszukiwali na nim gwiazd łączących się w charakterystyczne kształty.

Gwiazdozbiory - niektórzy dopatrują się w ich układach magicznych znaczeń, a dla innych stanowią po prostu obiekt obserwacji astronomicznych.

Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Jesteś w terenie na długiej wycieczce. Okolica jest Ci nieznana, a Ty dysponujesz co prawda jej mapą, ale nie masz ze sobą kompasu ani telefonu z kompasem. Nie możesz więc ustalić kierunku północnego, a tym samym nie możesz zorientować mapy i dopasować jej do tego, co widzisz dokoła. Możliwe, że jesteś w lesie i nie widzisz żadnych punktów orientacyjnych. Niedługo zapada zmrok. Co robisz? W takiej sytuacji rozwiązaniem jest zastosowanie nawigacji naturalnej, bazującej na zjawiskach przyrody. W dzień oznacza to ustalenie kierunku północnego na podstawie słońca, w nocy – obserwacji ciał niebieskich. O ile kierowanie się słońcem jest obarczone sporym błędem, o tyle nawigacja według gwiazd może być niezwykle dokładna. Astronawigacja może nam uratować wyprawę a czasami nawet życie. Warto zatem znać jej zasady, na wszelki wypadek.

Ciekawy artykuł pod linkiem:

www. 8a.pl/8academy/astronawigacja-nawigacja-bez-kompasu-w-dzien-i-w-nocy

Wraz z początkiem sezonu letniego na półkuli północnej następuje przesilenie.

Wpatrujący się w niebo miłośnicy astrologii mogą sprawdzić, co przewiduje dla nich mistyczna gwiezdna konstelacja.

Już tysiące lat temu rolnicy używali gwiazdozbioru jako swojego kalendarza, a starożytni Egipcjanie na podstawie ustawienia planet określali nadchodzące coroczne powodzie Nilu.

Podróżnicy korzystali z nieba jako kompasu, podążając za gwiazdami wskazującymi im właściwy kierunek drogi.

Dla przykładu, w starożytnych Chinach szlachta postrzegała zaćmienia lub plamy słoneczne jako zwiastuny dobrych lub złych czasów dla ich cesarza.

Sumerowie i Babilończycy, mniej więcej w połowie drugiego tysiąclecia p.n.e., celebrowali wiele praktyk wróżbiarskich — przyglądali się na przykład plamom na wątrobie i wnętrznościom zwierząt — a ich filozofia, że obserwowanie planet i gwiazd jest sposobem na śledzenie, gdzie byli bogowie na niebie, wiąże się z tabliczką Wenus z Ammi-saduqi.

Zasiadanie do wieczerzy wigilijnej z pierwszą gwiazdą to nawiązanie do historii biblijnej. Pierwsza gwiazdka symbolizuje bowiem Gwiazdę Betlejemską, za którą podążali Trzej Mędrcy ze Wschodu. Najpiękniej i najdokładniej Gwiazdę Betlejemską opisał św. Mateusz ewangelista. Przedstawiona przez Mateusza w kilku zdaniach wizyta trzech kierowanych gwiazdą uczonych mędrców ze Wschodu jest jego sukcesem. Bowiem od dwóch tysięcy lat teolodzy i astronomowie starają się rozwikłać zagadkę owego znaku na niebie.

Oto jedna z prób wyjaśnienia tego zjawiska przez astronomów.
Ewangelia Mateusza: Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejemie Judzkim za króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest ten nowo narodzony Król Żydowski? Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon. Gdy to usłyszał król Herod, zatrwożył się, a z nim cała Jerozolima. I zgromadziwszy wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu, wypytywał ich, gdzie się ma Chrystus narodzić?

Owo wydarzenie miało miejsce w siódmym roku przed naszą erą. Interesującą próbę wyjaśnienia tego zjawiska przedstawił około czterysta lat temu wybitny niemiecki astronom Jan Kepler.

W naszych czasach myśl tę kontynuował m.in. austriacki profesor astronom, znawca starożytnych kultur i języków Konradin Ferrari d’Occhieppo. On znaczną część swego życia poświęcił badaniom archeoastronomicznym, dotyczącym Gwiazdy Betlejemskiej. Inspiracją do przygotowania niniejszego opracowania był w dużej mierze artykuł „Gwiazda Betlejemska” autorstwa Jadwigi Donatowicz. Pani Jadwiga Donatowicz miała szczęście poznać profesora Konradina Ferrari d’Occhieppo w czasie studiów astronomicznych w Wiedniu i zapoznać się z jego publikacjami.

Jak to było z Gwiazdą Betlejemską?

Jest rok 7 p.n.e., rok narodzin Jezusa. Obecnie ruchy ciał niebieskich są tak dobrze znane, że nie mamy większego problemu, aby zrekonstruować ich pozycje sięgając nawet do kilku tysięcy lat wstecz. Mimo to, bardzo pomocnym jest istnienie autentycznych przekazów danego okresu. Jest nim kalendarz w piśmie klinowym na tabliczkach glinianych z okresu od 1-2 kwietnia roku 7 p.n.e. do 19 kwietnia roku 6 p.n.e. [British Museum, Nr.Inw. 35429], umożliwiających wgląd w późnobabilońską astronomię.

Tabliczki gliniane przekazują zapis o ekstremalnie rzadkim, potrójnym spotkaniu Jowisza i Saturna i to właśnie w roku 7 p.n.e. Wówczas na Bliskim Wschodzie potrójne spotkanie Jowisza i Saturna w ciągu jednego roku tzw. „Wielka Koniunkcja” mogło robić wrażenie.

W tamtejszym świecie gwiazdy były bóstwami oraz demonami zarazem i obserwowano je dlatego, aby móc przewidzieć ich wpływ na człowieka. Planety wówczas przyporządkowywano narodom, znaki zodiaku znajdowały swoje odpowiedniki w poszczególnych krainach. Jowisz, najwyższe bóstwo Babilonu, miał dominującą pozycję. Jeżeli planeta Jowisz spotkała Saturna, kosmicznego przedstawiciela narodu żydowskiego, i to akurat w gwiazdozbiorze Ryb, będącym symbolem Palestyny to było wysoce prawdopodobnym, że takie zjawisko mogło być interpretowane jako wskazówka narodzin Króla Żydowskiego w Jerozolimie.

Kim byli Mędrcy ze wschodu?

Prawdopodobnie byli nimi uczeni kapłani świątynni z Babilonu, którym ruchy gwiazd i „gwiazd wędrownych” czyli planet były dobrze znane.

W tabliczkach kalendarzowych szczególnie zaznaczony jest dzień 15 września rok 7 p.n.e. Tego dnia obie planety równocześnie wzeszły na wieczorne niebo, będąc oddalonymi od siebie tylko o jeden stopień. Następnie odległość ta zmniejszyła się aż do kilku sekund. Konstelacja ta była tak rzadka i dla mędrców tak bardzo przekonywująca, że udali się w daleką, pełną trudów drogę, aby nowonarodzonemu Królowi Żydowskiemu złożyć należny pokłon. Uwierzyli, że poznali pewne zależności między boskimi znakami na niebie a wydarzeniami na Ziemi. I prawdopodobnie w tym właśnie czasie rozpoczęli swoja podroż. Według tego można szacować, że ich przybycie do Jerozolimy mogło mieć miejsce w dwa miesiące później , około połowy listopada.

Dalej w Ewangelii Mateusza 2.9-10 czytamy: Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. A ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali.”
Mędrcy od Heroda dowiedzieli się, że w Betlejem narodziło się dziecię. Jeszcze tego samego wieczoru opuścili Jerozolimę i udali się w drogę do Betlejem miasta położonego około 10 km na południe.
Wkrótce po zachodzie Słońca ujrzeli Jowisza i Saturna. Gwiazda świeciła około 50 stopni nad horyzontem, niemal dokładnie w kierunku drogi, wzdłuż której podróżowali. Droga z Jerozolimy do Betlejem zajęła mędrcom kilka godzin.

Światło zodiakalne.

Wrażenie gwiazdy wskazującej drogę przypuszczalnie znacznie wzmocnił efekt światła zodiakalnego. Jest to rodzaj poświaty w kształcie stożka. Kiedy owego wieczoru Mędrcy udali się w kierunku Betlejem, gwiazda ukazała się właśnie na szczycie tego stożka światła, i ono rozlało się dokładnie nad celem ich podroży. Tego rodzaju zjawisko można obserwować wówczas kiedy światło Księżyca nie dominuje na niebie. Stąd datę przybycia Mędrców do Betlejem możemy jeszcze dokładniej ustalić, na 12-ty listopada rok 7 p.n.e.

Foto: obraz Sandro Boticelii, "Pokłon Trzech Króli", wyk. 1475r., źróło: domena publiczna